System: 8 mieczy
Personalia
Imię: Jasper
Nazwisko: Mare
Pseudonim/zawołanie: Jaz
Cechy fizyczne
Takson: Człowiek
Wiek: 32 lata
Wzrost: 175 cm
Waga: 77 kg
Statystyki (uzupełnia Demiurg!)
Siła:
Zwinność:
Wytrzymałość:
Intelekt:
Urok osobisty:
Wyposażenie:
Dwie szable.
Strój kapitana
Kirys płytowy
Zdobiony sztylet
Duży pełen mieszek.
Kraina: Morze (wrzućcie gdzie chcecie)
Biografia:
-Kapitanie! Okręt na horyzoncie!
-Spokojnie. To nasi.
Wiatr był silny. Wiał w plecy, pchał Esmeraldę w stronę sprzymierzonego statku. Za nią powoli znikał brzeg za widnokręgiem. Obydwa okręty zbliżyły się do siebie.
Wystrzał armat. Bandera opuszczona w dół odkrywa prawdziwe oblicze statku, który- jak spostrzegł kapitan- nosił nazwę Posejdon.
-Piraci! - krzyknął członek załogi- Piraci! Pira...
Nie skończył. Z jego brzucha wystawała piracka szabla. Zsunął się na ziemię. Zza nim- nie wiadomo skąd- stał opalony mężczyzna z długimi do ramion włosami. Miał mroczne, budzące grozę, ciemno-brązowe oczy. Nosił częściową zbroję pod ciemno-szarą szatą. Dzierżył dwa ostrza jednocześnie i podążał w stronę kapitana, który nawet nie zauważył, kiedy pojawili się inni piraci. Ciemnooki nie zważał na toczącą się dookoła walkę. Znał swój cel. A ten cel wiedział, że jest celem. Nie miał gdzie uciekać. Błyski klingi. Krew prysnęła na pokład. Bezwładne ciało opadło na deski. W niedługim czasie tylko piraci zostali na pokładzie żywi.
-Okręt jest nasz. - czarnooki przemówił do całej swojej załogi- Wiecie co robić. Bierzemy wszystko i uciekamy stąd.
Jaz przeskoczył z powrotem na Posejdona. Cała załoga- gdy tylko ograbiła wszystkie kajuty- również wróciła.
-Schowajcie wszystko pod pokład! W wiosce dokonamy podziału łupu. - rozkazał kapitan.
"Wioską" okazała się mała osada na nieznanej nikomu spoza załogi wyspie Mares. Nie było tam nikogo. Cała wyspa należała do załogi. Mieszkali w małych drewnianych domkach. Posejdon cumował w zatoce, gdzie maskowały go wysokie drzewa i skały. Po podziale, załoga rozproszyła się. Każdy poszedł w swoją stronę. Jasper poszedł do swojego domu i odprężył się, bo jutro wyruszali znowu nad morze.